Hej :)
Przychodzę do Was z nową serią postów u mnie na blogu, czyli denko. Te posty nie będą ukazywały się jakoś reglularnie. Po prostu, gdy uzbiera mi się pewna ilość opakowań, wtedy post się ukaże. Zatem poznajcie produkty, które wykończyłam w ostatnim czasie.
Oznaczenie:
kupię ponownie,
może kupię,
nie kupię.
1. Szampon Schwarzkopf Schauma. Kupiłam małą wersję, gdyż potrzebowałam na wyjazd. Okazał się być dość fajnym produktem. Ładnie pachniał, nie obciążał moich włosów, po umyciu były one lekkie, miękkie i gładkie, czyli tak jak lubię żeby były. :) W dodatku cena nie jest wygórowana, więc chętnie do niego wrócę.
2. Szampon Schwarzkopf Gliss Kur, z płynnym jedwabiem i keratyną. Skusiłam się na niego, bo kiedyś miałam wersję fioletową, która mi odpowiadała, a że była promocja to postanowiłam spróbować wersji różowej. Niestety to był błąd. Do włosów puszących się może i byłby dobry, jednak dla moich cienkich włosów nie był. Dawałam mu szansę kilka razy, lecz za każdym moje włosy były bardzo obciążone i myłam je jeszcze raz innym szamponem. Ten zużyła moja mama, która ma krótkie włosy. Chyba jedwab i keratyna nie służą moim włosom.
3. Balsam do ust Carmex. Produkt, o którym zapewne wszyscy juz słyszeli. Niezwykle wydajny i nawilżający balsam do ust. Odrobinę mrowi, więc trzeba się do niego przyzwyczaić. Fajny, bo potrzeba niewiele czasu, aby spierzchniete usta wróciły do formy.
4. Płyn micelarny BeBeauty. Ten produkt też większość z Was zna. Ja stosuję go do usuwania resztek makijażu. Całego demakijazu nim nie wykonuję, choc próbowałam i dobrze uwuwał zanieczyszczenia, jednak najpierw wolę uzyć jakiegoś żelu. W roli, której go stosuję sprawdza się idealnie. Mój demakijaż bez tego micelka nie może się obejść.
5. Krem matująco-nawilżający AA, do cery mieszanej. Moja cera nie jest wymagająca i bardzo dużego nawilżenia nie potrzebuje, dlatego ten krem super się u mnie sprawdził. Czy matowił? Raczej nie zauważyłam zmiany w świeceniu się, ale sama myśl, że jest matujący robi na mnie wrażenie (zawsze po 3-4 godz sie świecę). Szybko się wchłaniał, co lubię.
6. Puder ryżowy Paese. Jak dla mnie, najlepszy puder jaki do tej pory miałam. Super matuje, jest miałki i przy odpowiedniej ilości nie bieli. Byłam z niego bardzo zadowolona. W połączeniu z Colorstay Revlona, tworzy idealny efekt, mat utrzymuje się około 5 godzin bez poprawek (uwierzcie, przy mojej cerze to jest sukces). Z innymi podkładami tez dobrze współgra, lecz uczucie matu jest juz odrobinę krótsze niż w przypadku CS.
7. Krem do rąk Avon Care. Jakos specjalnie bardzo nie nawilża, po nasmarowaniu rąk kremem wyczuwalne jest uczucie gładkości, ale nie jest to długotrwały efekt. Podoba mi sie to, że szybko sie wchłania.
8. Żel do mycia twarzy peelingująco-wygładzający Lirene. Żel, który po pierwszym użyciu nie zachwycił mnie swoim mocnym zapachem lawendy, a tym że bardzo dobrze radzi sobie z usuwaniem makijażu, a cera po nim jest taka idealnie gładziutka. Do zapachu jakoś się przyzwyczaiłam. Nie polecałabym go do cery wrażliwej, gdyz jest on troche takim zdzieraczkiem (mojej cerze mieszanej w kierunku do tłustej to odpowiada).
9. Czarny eye liner Wibo. Mam do niego sentyment, gdyż to nim właśnie uczyłam się robić kreski. Wytrzymuje na powiece cały dzień, lecz pod wieczór można już zauważyć, że odrobinę kruszy się w zewnetrznym kąciku. Jak dla mnie jest fajny. :)
10.
Baza pod cienie Avon.Na jej temat nie będe się rozpisywać, gdyż możecie więcej przeczytać
tutaj. Jak dla mnie jest super.
Przypomnę jeszcze o moim rozdaniu, na które bardzo serdecznie zapraszam:
klik.
To byłyby juz wszystkie kosmetyki, które zużyłam w ostatnim czasie. Dajcie znać co o nich sądzicie?
Pozdrawiam,
Agnieszka.